Mam na imię Jazz

by admin

Mam na imię Jazz, Jessica Herthel, Jazz Jennings, przekład Anton Ambroziak, ilustracje Shelgh McNichols, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019 r., ISBN: 978-83-66232-20-4; wiek 6+

Fabuła książki została oparta na prawdziwej historii transpłciowego dziecka, Jazz Jennings. Jazz urodziła się jako chłopiec, ale od wczesnego dzieciństwa uwielbiała kolor różowy, kostiumy syrenek i stroje księżniczek. Bawiła się z dziewczynkami, myślała i mówiła o sobie jak o dziewczynce. Rodzice i trójka starszego rodzeństwa Jazz czuli się zakłopotani. Dopiero lekarka wyjaśniła im, że Jazz jest osobą transpłciową tj. jej płeć psychiczna jest niezgodna z płcią biologiczną. Rodzice zaakceptowali to. Przestali zmuszać córkę do noszenia chłopięcych ubrań i bawienia się ciężarówkami. Bohaterka czasami spotyka się z docinkami i wyśmiewaniem, ale jest szczęśliwa, że może być sobą.

Książka w prosty i zrozumiały sposób zapoznaje dzieci z tematem transpłciowości (tak się czasami zdarza, że ktoś rodzi się chłopcem a czuje się dziewczynką (albo odwrotnie)). Nawet osoby, którym ten temat może wydawać się kontrowersyjny, przekonają się po lekturze, że nie ma tam nic, co mogłoby budzić kontrowersje. Bo z czym można się tu nie zgodzić? Występowanie dysforii płciowej zostało dowiedzione. Fakt, że dziecko transpłciowe nie czuje się dobrze w swojej skórze i że nie  powinno być zmuszane do życia zgodnie z płcią metrykalną, nie powinien budzić niczyich wątpliwości. Tym bardziej kwestią sporną nie może być stwierdzenie, że dziecko nie powinno być z tego powodu szykanowane.

Dla kogo jest ta książka? Na pewno dla dzieci w takiej sytuacji, jak bohaterka.  Lektura może im ułatwić zrozumienie i nazwanie własnego problemu. A uświadomienie sobie, że nie są jedynymi ludźmi na świecie zmagającymi się z tożsamością płciową, może pomóc zredukować poczucie wyobcowania i niezrozumienia. Dla rodziców, którzy podejrzewają u dziecka zaburzenia tożsamości płciowej. Mogą oni wykorzystać historię Jazz jako pretekst do rozmowy i zapewniania dziecka, że kochają i akceptują je takim, jakie jest, że zawsze może liczyć na ich wsparcie. (Statystyki pokazują niestety, że co trzecia osoba transpłciową zostaje odrzucona przez rodzinę; może takie książki będą początkiem dobrych zmian?). To również (a może przede wszystkim?) książka  dla kolegów i koleżanek transseksualnych dzieci. Uwrażliwia na ich problemy (konieczność ukrywania prawdziwego „ja” i odgrywania nieswojej roli, poczucie bycia innym, gorszym, brak tolerancji ze strony otoczenia) i rozwija empatię. To bardzo ważne, ponieważ wyniki badań są przerażające – pokazują, że niemal połowa osób transseksualnych przed ukończeniem osiemnastego roku życia ma za sobą próbę samobójczą.

Można by zrzucić książkowej historii powielanie stereotypów płciowych (dziewczynka musi lubić kolor różowy i księżniczki), ale ponieważ jest to książka dla dzieci w wieku przedszkolnym/wczesnoszkolnym, dla których będzie to często pierwszy kontakt z zagadnieniem transseksualizmu, to można wybaczyć autorom brak zniuansowania tematu. Być może decyzja, żeby książkowa Jazz był biała, również wynika z dążenia autorów do maksymalnego uproszczenia przekazu i skupienia się na tym, co najważniejsze.

Zauważyłam, że w wielu księgarniach internetowych, książka jest przyporządkowywana do zawyżonej kategorii wiekowej (10-12 lat).  Znam też rodziców, którzy stwierdzili, że najpierw muszą przeprowadzić z dziećmi rozmowę o tym, skąd się biorą dzieci, dopiero potem przyjdzie czas na rozmowę o transpłciowości. W mojej opinii taka kolejność nie jest niezbędna. Transseksualizm dotyczy psychicznego poczucia płci, a nie orientacji seksualnej, a książka „Mam na imię Jazz” uczy po prostu otwartości na inność.

Podobne wpisy

error: Content is protected !!