Jane, lis i ja, Fanny Britt, przekład Zespół, rysunki Isabelle Arsenault, Kultura Gniewu, Warszawa 2018, ISBN: 978-83-64858-51-2; wiek 12+
„Lis, który podchodzi do mnie…
Hélène, która waży 135 kilo.
Hélène bez przyjaciółek.
Hélène z widelcem w tyłku.
Hélène w krynolinowej sukience, której nie nosi się od zeszłego lata.
Hélène, która wkurza wszystkich […]
To z pewnością lis, który jest wściekły, chory, niebezpieczny.”
Bohaterką książki jest jedenastolatka, która została wykluczona z grupy rówieśniczej. Koleżanki dokuczają jej i wyśmiewają. „Hélène waży sto kilo i jedzie od niej oborą” – wypisują na ścianach szkoły. Nie wiadomo, dlaczego została kozłem ofiarnym. Może, wbrew pozorom, Genevière i inne dręczycielki są zazdrosne o jej urodę?
Mimo że Hélène jest zgrabną dziewczyną o ładnej twarzy, dała sobie wmówić, że jest gruba i brzydka. Nie wierzy lekarzowi, który zapewnia, że dziewczyna waży 40 kg, a w sklepie podejrzewa, że matka wstydzi się robić z nią zakupy. Ma tak niskie poczucie własnej wartości, że jest przekonana, że zasługuje na odrzucenie i hejt.
Szkoła to dla Hélène pasmo szykan i upokorzeń. Na myśl o szkolnej wycieczce robi jej się słabo. Przed szkolnym koszmarem dziewczyna ucieka w świat książek. Jej ulubioną bohaterką jest Jane Eyre z powieści Charlotte Brontë, która też nie miała łatwego życia (sierota, nazywana brzydulą, prześladowana przez macochę i siostry). Hélène widzi w bohaterce pokrewną duszę i czerpie z książki nadzieję, że i jej życie zmieni się na lepsze. Co znamienne, opisując Jane Hélène zawsze podkreśla, że Jane jest szczupła.
Przyznam, że zakończenie książki mnie rozczarowało: Hélène biernie czekała na poprawę swojego losu i w końcu los zesłał jej przyjaciółkę. Istotny problem, celne komentarze nastolatki i świetne rysunki sprawiły, że moje oczekiwania wobec tej książki były wysokie. Nie mogę zadowolić się przesłaniem, że możemy budować naszą samoocenę tylko w oparciu o opinie innych, że bez uznania z zewnątrz musimy czuć się bezwartościowi. Bardzo liczyłam na to, że Hélène w końcu przestanie uzależniać poczucie własnej wartości od akceptacji osób trzecich (A może jednak przestała?).
Czy ta lektura może pomóc nastolatkom, które doświadczają w szkole przemocy fizycznej i psychicznej? Sama świadomość, że nie są sami, że inni borykają się z podobnymi problemami, na pewno przynosi ulgę. Jednak przekaz, że muszą czekać na swoją Géraldine (z „namiotu odludków”), bo wykluczony ma szansę zaprzyjaźnić się tylko z innym wykluczonym, nie brzmi optymistycznie. Cenne jest za to pokazanie, że ofiara nie powinna szukać przyczyn dręczenia w sobie i starać się zmieniać. Powodem znęcania się może być wszystko i nie ma w tym żadnej winy ofiary. „Jane, lis i ja” to na pewno świetny materiał do refleksji dla tych, którzy bywają hejterami. Historia Hélène uświadamia, jak niszczącą moc mają słowa i jak łatwo podkopać wiarę w siebie nastoletniego człowieka.
A nam, dorosłym, książka przypomina, ze dojrzewanie to ciężki kawałek chleba i z bolesną szczerością uzmysławia, jak mało w nastoletnim życiu znaczy opinia rodziców wobec opinii rówieśników.
Nie można tu nie wspomnieć o ilustracjach, które fantastycznie oddają wszystkie emocje bohaterki, drwiące miny i pogardliwe spojrzenia szkolnych prześladowczyń. Ilustratorka gra też kolorem: początkowo kolory pojawiają się wyłącznie na stronach poświęconych Jane a świat Hélène jest ukazany w czarno-białych barwach. Dopiero lis i Géraldine wnoszą do jej życia trochę koloru, zapowiadają pewną zmianę.
Nie zachwyca natomiast tłumaczenie. Szkoła z pensjonatem miała być zapewne szkołą z internatem. Hélène raczej nie częstuje nowych koleżanek głożyną, tylko rodzajem żelków, a skórki wokół paznokci raczej się odsuwa.
Nie zmienia to faktu, że książkę bardzo polecam. Temat presji idealnego wyglądu, wykluczenia i przemocy rówieśniczej podejmują też książki „Siedem dni”, „Spójrz mi w oczy, Audrey”, „Pasztety, do boju!” i „Kasieńka”.