Prawdziwe przyjaciółki, Shannon Hale, przekład Ewa Spirydowicz, ilustracje LeUyen Pham, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2019, ISBN: 978-83-7686-765-6; wiek 12+
Komiksowa forma, okładka i tytuł mogą wprowadzać w błąd, że mamy do czynienia z historią o zabawnych perypetiach grupy przyjaciółek. Nic bardziej mylnego, to raczej książka o tym, że dojrzewanie i relacje między rówieśnikami to „ciężki kawałek chleba”. Trudnych treści jest tu naprawdę sporo: odrzucenie przez grupę, przemoc rówieśnicza, konflikty w rodzinie, samotność, poczucie niezrozumienia i wyobcowania, kompleksy, niska samoocena, zaburzenia lękowe, nerwica natręctw.
Sara i Adrianna są najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola. Ale w podstawówce Adrianna zaczyna przyjaźnić się z Aśką, najpopularniejszą dziewczyną w szkole i liderką paczki dziewczyn o nazwie „Grupa”. Nieśmiała i nieco zamknięta w sobie Sara przeżywa trudne chwile: jest zazdrosna i chciałaby mieć przyjaciółkę na wyłączność. Na dodatek wszystkie dziewczyny należące do Grupy walczą o względy Aśki (rytuałem jest „zaklepywanie” miejsca koło niej na szkolnej stołówce). Ta rywalizacji przybiera formę plotek, intryg, dręczenia i wykluczania. Szczególnie jedna z dziewczyn nęka Sarę – wyśmiewa jej rude włosy i okulary i stale kopie pod nią dołki. Sara nie jest pewna swojej pozycji w Grupie. Czuje, że jej notowania zmieniają się z dnia na dzień (raz awansuje w hierarchii a raz traci łaski „królowej” Aśki i jej dworu i zupełnie nie rozumie, od czego to zależy). Dziewczyna zaczyna mieć wątpliwości, czy powinna nadal należeć do Grupy. Miota się między próbami spełnienia oczekiwań, przypodobania się koleżankom za wszelką cenę, a potrzebą pozostania w zgodzie z sobą i niezgodą na upokarzanie i szykany. W wielodzietnej rodzinie Sary często dochodzi do konfliktów z rodzeństwem. Huśtawka nastrojów najstarszej siostry Wandy (która, jak się później okazało, też była ofiarą przemocy rówieśniczej) sprawia, że i w domu Sara przeżywa prawdziwy rollercoster. Ma też poczucie braku wsparcia ze strony rodziców. Sarę coraz częściej boli z nerwów brzuch i coraz więcej czasu spędza ukryta w krzakach…
Z posłowia dowiadujemy się, że większość wydarzeń opisanych w książce to prawdziwe przeżycia autorki (na końcu książki zamieszczono zdjęcia Shannon Hale z dzieciństwa, na których widać, że bohaterka jest bardzo podobna do autorki książki). Z perspektywy czasu, Hale przyznaje, że nie miała złych rodziców ani szczególnie trudnego dzieciństwa, ale właśnie tak zapamiętała opisywane zdarzenia. Tak wtedy czuła, bo okres szkoły podstawowej ma to do siebie, że bardzo wszystko przeżywamy, bierzemy do siebie, często wyolbrzymiamy. Hale napisała tę książkę, żeby pokazać dzieciom, które czują się podobnie, że nie są same w swoich zmaganiach, żeby pomóc im nabrać trochę dystansu do swoich problemów i dać nadzieję, że z czasem, w miarę dorastania, będzie coraz lepiej (a na pewno przestaną się tak bardzo wszystkim przejmować).
„Prawdziwe przyjaciółki” można wykorzystać jako punkt wyjścia do rozmowy z dziećmi o toksycznych związkach, o tym że nie każda przyjaźń jest dobra i czasami najlepsze, co możemy zrobić, to wycofać się z takiej relacji. Nam, dorosłym, książka przypomina, jak duża jest potrzeba przynależności i akceptacji grupy u nastolatków.)
Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, co bardzo dobrze widać w warstwie graficznej (dzieci o różnych kolorach skóry, domki na przedmieściu z charakterystycznymi werandami, typowe dla amerykańskich szkół stołówki i szafki, cheerleaderki). Dlatego za bardzo nietrafioną uważam decyzję o spolszczaniu imion i nazwisk. Bardzo mi „zgrzytała” podczas czytania „klasa pani Lewandowskiej”, „Józio” i „Wandzia”, a już zupełnie nie mogę zrozumieć, po co w książce z motywami autobiograficznymi zmieniać imię głównej bohaterki i robić z Shannon Sarę.
Nie zmienia to faktu, że książkę bardzo polecam. Kontynuację historii Sary i jej przyjaciółek znajdziemy w tomach „Najlepsze przyjaciółki” i „Nowa przyjaciółka”.
Team przemocy rówieśniczej poruszają również książki „Siedem dni”, „Pasztety do boju”, „Jane, lis i ja”