Siedem dni, Eve Ainsworth, przekład Marcin Mortka, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2018, ISBN: 978-83-8154-251-7, wiek 15+
Książka Eve Ainsworth porusza temat agresji rówieśniczej, która przybiera formę psychicznego dręczenia, internetowego hejtu i przemocy fizycznej. Akcja książki rozgrywa się w ciągu siedmiu dni, a wydarzenia zostały przedstawione z punktu widzenia ofiary i oprawcy (równoległe narracje).
Jessica jest otyła, zaniedbana i nosi niemodne ubrania. Od kiedy ojciec porzucił rodzinę i przestał płacić alimenty (przestał też utrzymywać kontakty z córkami), matka Jess musi pracować na kilka etatów, żeby związać koniec z końcem. W domu brakuje często pieniędzy nawet na jedzenie, a opieka nad młodszą siostrą spadła na barki starszej siostry. Ale to nie wszystkie problemy nastolatki. W szkole czeka na nią Keren i jej świta. Zaczęło się od słowa „Oblech”, a kiedy Kez zauważyła, że Jessica nie broni się, postanowiła zamienić życie koleżanki w koszmar. Jess jest wyśmiewana, obrażana, zastraszana i publicznie upokarzana. Dziewczyna ma tak niskie poczucie własnej wartości, że w swojej opinii zasługuje na takie traktowanie.
Dręczycielka ma teoretycznie wszystko, czego brakuje Jess – jest najładniejszą dziewczyną w szkole, przebojową i popularną. Do tego ma pełną rodzinę, z którą mieszka w dużym domu na eleganckim osiedlu. Ale idealne życie Kez to też tylko pozory. Pod maską wybranki losu, Kez ukrywa bolesną tajemnicę: jej ojciec pije, bije matkę i terroryzuje córkę. Matka (typowa współuzależniona) potulnie znosi mężowskie razy i córkę też namawia do bezwzględnego posłuszeństwa i uległości. W trakcie lektury dowiadujemy się, że Keren wybrała Jess na swoją ofiarę, ponieważ ta była słaba, pozwalała się dręczyć i upokarzać, dokładnie jak matka Kess. Dodatkowo Keren jest zazdrosna o swojego chłopaka, który kolegował się z Jessicą w dzieciństwie. Dochodzi do tego, że Keren próbuje wypchnąć Kez przez okno a później popełnić samobójstwo…
Nie zdradzę zakończenia, ale muszę napisać, że rozczarowało mnie zbyt szybkim i „hurtowym” rozwiązaniem problemów. Bardzo cenne jest natomiast pokazanie nastolatkom, że świat nie jest czarno-biały i że nie wszystko jest takie, jak wygląda na pierwszy rzut oka: dręczyciel może być czyjąś ofiarą, pełna rodzina nie musi być szczęśliwa, a w domach na ekskluzywnych osiedlach mogą panować patologiczne relacje. Niby oczywiste, ale jak łatwo dać zwieść się pozorom. Podoba mi się również, że autorka pokazuje nie tylko skutki agresji ale i jej przyczyny, sięga do ukrytych motywów zachowań bohaterów.
Obraz dorosłych, który wyłania się z książki, jest bardzo przykry. Rodzice obu bohaterek nie tylko nie stanowią wsparcia dla swoich dzieci, ale obciążają je swoimi problemami. Wszyscy wydają się też wychodzić z założenia, że dzieciom do szczęścia wystarczą modne ciuchy i piękny dom. Uwaga, wsparcie, zrozumienie są towarem deficytowym. Na pedagogów też nie można liczyć. Większość udaje, że nie widzi przemocy, nie reaguje na krzywdę albo reaguje pustymi frazesami.
Eve Ainsworth jest pedagogiem szkolnym, od lat pracuje z młodzieżą i doskonale zna jej bolączki. W wywiadach podkreśla, że celem jej książek jest pokazanie młodym ludziom, że nie są osamotnieni w swoich zmaganiach, inni maja podobne problemy i radzą sobie z nimi. Książka „Siedem dni” dodaje młodym czytelnikom wiary w siebie, zachęca do aktywnej postawy, nie poddawania się, szukania pomocy i rozwiązań (Jess przyznaje się matce, że jest dręczona w szkole, rozmawiają z mamą Keren i te rozmowy są początkiem dobrych zmian: matka Jess postanawia zawalczyć o alimenty dla córek, matka Keren po raz pierwszy przeciwstawia się ojcu i staje po stronie córki).
Oprócz przemocy szkolnej i domowej książka zwraca uwagę na temat presji idealnego wyglądu, oceniania po pozorach, sprowadzania wartości człowieka do wyglądu. Autorka poświęca też dużo miejsca kwestii mediów społecznościowych jako narzędzia opresji. Opresji, bo jest to miejsce kreowania wyidealizowanego wizerunku, ciągłego porównywania i komentowania wyglądu. Dodatkowo jest to nowe pole walki – wyśmiewania i obrażania. Tym skuteczniejsze, że prześladowania można kontynuować po opuszczeniu murów szkoły, a ofiara nie jest bezpieczna nawet w domu.
„Siedem dni” to, w mojej opinii, obowiązkowa lektura dla opiekunów i wychowawców. Pokazuje rodzicom, jak ważne jest wzmacnianie poczucia własnej wartości dziecka. Zwraca też uwagę na konieczność pochylenia się nad przyczynami przemocowych zachowań, szukania sposobów pomocy zarówno ofierze, jak i prześladowcy.
Temat przemocy rówieśniczej, odrzucenia przez grupę i presji idealnego wyglądu poruszają też książki „Jane, lis i ja”, „Pasztety do boju” i „Spójrz mi w oczy Audrey”. W książce „Pasztety do boju” mamy dodatkowo problem cyberprzemocy. Na temat przemocy domowej polecam świetny „Dom nie z tej ziemi”. Efekt domina w przekazywaniu zachowań przemocowych pokazuje również „Oro”. A motyw samobójstw wśród młodzieży znajdziemy również w książce „Jak ziarnka piasku”.