Prosiliście o polecenie książek świątecznych. Przyznam, że nie przepadam za książkami o latających reniferach, elfach z dzwoneczkami i grubym Mikołaju wchodzącym do domu przez komin. Dlatego wybrałam książki, których akcja rozgrywa się w święta Bożego Narodzenia, ale wymyka się temu, co zazwyczaj kojarzy się z tą tematyką. Takie, które pod świątecznym kostiumem poruszają tematy ważne i poważne. A zawarte w nich uniwersalne historie można czytać cały rok.
Prezent dla Cebulki, Frida Nilsson, ilustracje Maria Nilsson Thore, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2014, ISBN: 978-83-7776-085-7; wiek 6+
Zbliżają się święta Bożego Narodzenie. Mama prosi Stiga, którego nazywa Cebulką, żeby powiedział, co chciałby dostać pod choinkę. Cebulka ma dwa marzenia. Chciałby mieć rower i tatę. Mama, która samotnie wychowuje syna, nie ma pieniędzy na kupno roweru i nie widzi szans na odnalezienie ojca Cebulki, z którym łączyła ją tylko przelotna znajomość. Ale Cebulka nie chce nic innego. Chłopiec czuje się gorszy i nie może znieść współczucia, z którym patrzą na niego inne dzieci, udaje się więc do Karla, miejscowego dziwaka, który rzekomo potrafi hipnotyzować kury. Może uda mu się zahipnotyzować mamę, żeby spełniła marzenia Cebulki? Karl uczy chłopca, jak postępować z kurami, ale mamy zahipnotyzować nie potrafi. Cebulka wsiada więc na skradziony rower i wyrusza do Sztokholmu na poszukiwanie ojca. Musi go odnaleźć, bo przecież powiedział śmiejącym się z niego dzieciom, że ma tatę i spędzi z nim święta. Ani z hipnozy ani z poszukiwań nic nie wychodzi, ale gdy nadchodzi Wigilia okazuje się, że Cebulka będzie miał i rower i tatę. Udało mu się nawet pogłaskać kurę! Jak to w życiu bywa, Cebulka dostał niezupełnie to, co chciał, ale więcej niż mógł sobie wymarzyć.
Przepiękna historia o niepełnej rodzinie, poczuciu braku, tęsknocie i marzeniach, które się spełniają. Jest bardzo wzruszająco, ale bez taniego sentymentalizmu. I jest magia. Ale nie taka, jak w świątecznych reklamach coca-coli. To raczej magia codzienności.
Więcej o książce tutaj
Kominiarz na święta, Madlena Szeliga, ilustracje Katarzyna Zalewska, Wydawnictwo Gereon, Kraków 2018, ISBN: 978-83-946497-0-8; wiek 5+
W książce pojawia się dość tajemniczy kominiarz. Tajemniczy, bo nie figuruje na żadnej oficjalnej liście kominiarzy i, chociaż odwiedza domy przed świętami, nie rozdaje kalendarzy na kolejny rok. Pan Kominiarz co roku odwiedza inną rodzinę, która pozornie nie potrzebuje żadnej pomocy, i pokazuje jej członkom, co jest naprawdę ważne w święta (i w życiu). W tym roku wybiera mamę i chłopca, którzy mieli spędzić święta samotnie. Tata chłopca pracuje za granicą i nie może przyjechać do domu. Mama zadecydowała, że nie pojedzie do rodziny poza miasto, bo tam nie ma zasięgu i tata nie będzie mógł się do nich dodzwonić. Ale święta spędzane bez najbliższych nie cieszą. Chłopcu nie chce się nawet ubierać choinki, mama niechętnie smaży karpia. W te mało entuzjastyczne świąteczne przygotowania wkracza Pan Kominiarz i sprawia, że Wigilia bohaterów jest „taka, jak trzeba”, czyli gwarna, radosna, spędzona z najbliższymi. Na koniec na Filipa czeka jeszcze jedna wspaniała niespodzianka….
Ciepła, wzruszająca historia o tym, że święta to nie bombki, prezenty i smakołyki (no może poza kluskami z makiem, bo, jak twierdzi Pan Kominiarz, „w kluskach z makiem tkwi cała magia świąt”), ale wspólnie spędzony czas, czyjaś obecność, bycie razem. Znajdziemy tu też problem migracji zarobkowej i tęsknoty za rodzicami.
Na osobne zachwyty zasługuje szata graficzna książki. Ilustracje Katarzyny Zalewskiej zupełnie nie przypominają pstrokatych, przeładowanych kolorami (i brokatem) obrazków z większości świątecznych książek dla dzieci. Ilustracje w „Kominiarzu” są subtelne, gustowne, eleganckie, utrzymane w trzech, stonowanych barwach. Piękne. Cała recenzja tutaj
Megabombkowy hotel gwiazdkowy, Tracey Corderoy, przekład Agata Byra, ilustracje Tony Neal, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2018, ISBN: 978-83-8073-945-1; wiek 4+
Misiek postanowił spędzić spokojne, leniwe święta w swoim domku na odludziu, czytając ulubioną książkę. Już ogień zaczął trzaskać w kominku, kiedy do drzwi zapukał niespodziewany gość. Była to Żaba, która źle odczytała mapę i była przekonana, że przyjechała do Megabombkowego Hotelu Gwiazdkowego, którego ulotka reklamowa obiecywała moc świątecznych atrakcji: od śpiewającego drzewa, przez przejażdżkę saniami z ultradźwiękową prędkością, po latającego renifera. Kiedy Żaba odkryła pomyłkę, była załamana. Miś widząc rozczarowanie zielonego gościa, zaproponował, żeby żaba została u niego, ale obawiał się, że nie jest w stanie zapewnić jej takich „świecidełkaśnych” i „bombkastycznych” świąt, jakich ta oczekiwała. Gospodarz zaproponował Żabie pieczenie ciasteczek, prawdziwą choinkę z najprawdziwszym śniegiem, bitwę na śnieżki i kakao przy kominku. Żaba zapowiedziała, że… za rok na pewno wróci.
Historia Miśka i Żaby skłania do refleksji, co jest tak naprawdę ważne (nie tylko w święta). Żaba nauczyła się doceniać drobne przyjemności, poświęcony jej czas i uwagę, a Misiek zrozumiał, że samotne święta to też nie najlepszy pomysł i odkrył radość płynącą z bycia razem.
„Megabombkowy hotel gwiazdkowy” to nie tylko głos w dyskusji na temat komercjalizacji świąt, ale i opowieść o konsumpcjonizmie, gadżetach, uleganiu modom, nieumiejętność odróżniania prawdziwych potrzeb od tych wykreowanych przez speców od marketingu. I o wartościach niematerialnych. Więcej tutaj
Wigilia Małgorzaty, India Desjardins, przekład Jadwiga Jędryas, ilustracje Pascal Blanchet, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2020, ISBN: 978-83-8150-173-6; wiek 6+
Osiemdziesięcioletnia Małgorzata Goden mieszka sama w dużym domu. Niedawno zmarł jej mąż, najlepsza przyjaciółka i brat. Bohaterka wydaje się pogodzona z myślą, że „wkrótce przyjdzie kolej na nią”. Małgorzata nie oczekuje już od życia nic dobrego, na nic nie liczy, nie snuje planów. Decyzję o wycofaniu się z życia ułatwia przekonanie, że za progiem domu czyhają na nią same niebezpieczeństwa. Zamknięta w swoich bezpiecznych czterech ścianach Małgorzata oddaje się wspomnieniom. Święta też spędza sama. Uznała, że jej dorosłe dzieci mają swoje sprawy, własne życie. Ona swoje już przeżyła i nie powinna nikogo obarczać swoimi problemami. Dlatego co roku zapewnia dzieci, że nie ma nic przeciwko samotnej Wigilii. W tym roku planowała zjeść spokojnie świąteczną kolację przed telewizorem, ale usłyszała niepokojący hałas. Okazało się, że przed jej domem stoi rodzina z dwójką dzieci, której w drodze zepsuł się samochód. Kiedy Małgorzata słyszy dzwonek, wpada w panikę. Boi się otworzyć drzwi nieznajomemu. Jeszcze bardziej martwi się, że to zdarzenie wytrąci ją z bezpiecznej rutyny, wzbudzi intensywniejsze emocje, będzie wymagało od niej zaangażowania. A tego przecież nie chce! W końcu jednak wpuszcza mężczyznę i pozwala mu zadzwonić po pomoc drogową. Później obserwuje zza firanki, jak członkowie rodziny starają się uratować swoją Wigilię – słuchają w samochodzie kolęd i rozpakowują prezenty. Kiedy muzyka cichnie i starsza pani domyśla się, że w samochodzie wyczerpał się akumulator, postanawia zrobić dobry uczynek i zanieść rodzinie ciepłą kolację. Pierwszy raz od dłuższego czasu wychodzi na zewnątrz, ale samochód został już odholowany. Małgorzata rozgląda się wokół i zdaje sobie sprawę, że to nieznajomi zrobili dla niej coś dobrego. Uświadomili jej, że nie pamięta, czego tak się obawiała i że może warto jeszcze trochę pocieszyć się życiem.
„Wigilia Małgorzaty” jest książką wieloadresową, którą czytelnik w każdym wieku odczyta inaczej. Dla dzieci będzie to wprowadzająca w nastrój świąt ciepła historia, o tym, że dobro powraca (dodatkowo można ją wykorzystać do oswajania dzieci ze starością i niedołężnością). Dorośli znajdą tu przekaz, że starość nie musi być tylko czekaniem na „swoją kolej” i krzepiące przesłanie, że ograniczenia są często tylko w naszych głowach. Warto otworzyć się na nowe, bo nigdy nie jest za późno, żeby zmienić swoje życie.
Książka ma bardzo oryginalne, wysmakowane ilustracje. Nie bez powodu otrzymała prestiżową międzynarodową nagrodę w dziedzinie ilustracji książek dla dzieci Bologna Ragazzi 2014.
Cała recenzja
Śnieżna siostra, Maja Lunde, przekład Milena Skoczko, ilustracje (genialne) Lisa Aisato, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2019, ISBN: 978-83-08-06945-5; wiek 9+
Dziewięcioletni Julian uważa, że Wigilia to najwspanialszy dzień w roku. Uwielbia świąteczne dekoracje, blask świec, zapach pierniczków i oczywiście choinkę, pod którą czekają prezenty. Podwójne, bo Julian w Wigilię obchodzi urodziny. Ale w tym roku wszystko wygląda inaczej. Kilka miesięcy wcześniej zmarła starsza siostra Juliana, Juni. Mama i tata mają nadzieję, że z czasem uda się zapomnieć o tragedii. Schowali wszystkie zdjęcia Juni, nie rozmawiają o zmarłej córce, nie zabierają rodzeństwa na cmentarz. Każdy cierpi w samotności. Pogrążeni w rozpaczy rodzice stali się cieniami samych siebie, mała Augusta, której kiedyś wszędzie było pełno i którą wszyscy nazywali Dynamitem, teraz tylko cicho snuje się po domu, a Julian szuka ulgi w codziennych treningach pływackich. Chłopiec już się pogodził z myślą, że w tym roku świąt nie będzie. Rodzice wydają się nie pamiętać o istnieniu młodszych dzieci, a co dopiero o celebrowaniu Bożego Narodzenia. W domu nie ma świecznika adwentowego, nikt nie myśli o choince i wigilijnych potrawach. W tym smutnym czasie na drodze Juliana staje Hedvig, która jest najbardziej radosną, żywiołową i gadatliwą osoba, jaką Julian zna. Potrafi również, kiedy potrzeba, być obok i słuchać. Julian po raz pierwszy opowiada komuś o chorobie i śmierci siostry i przekonuje się, że mówienie o Juni zamiast sprawiać ból, przynosi ulgę. Hedvig potrafi zarazić Juliana optymizmem, namówić, żeby zawalczył o święta i szczęście swojej rodziny. Dodatkową motywacją jest mała Augusta. Chłopak wiesza w całym domu zdjęcia starszej siostry, proponując rodzinie inną drogę przeżywania żałoby: oglądanie zdjęć, rozmawianie o Juni, wspominanie wspólnych chwil – dzielenie się swoim bólem i tęsknotą. Wydaje się, że Julianowi nie udało się wyrwać rodziców z letargu, ale w dniu swoich 10 urodzin, po przebudzeniu, chłopak czuje zapach gorącej czekolady, słyszy kolędy i widzi choinkę z prezentami…
Bardzo wzruszająca opowieść o godzeniu się ze stratą. O tym, że nie trzeba zapomnieć, żeby móc żyć dalej, że nasi zmarli bliscy żyją w naszych wspomnieniach, a miłość nie kończy się z odejściem ukochanej osoby.