Julia łapie za słówka – książka dla dzieci o rozwodzie i nowych partnerach rodziców
Julia łapie za słówka, Petra Dvořáková, przekład Julia Różewicz, ilustracje Katarina Gasko, Wydawnictwo Dwukropek, 2023, wiek 6+
Trudne tematy w literaturze dziecięcej
Zanim przejdę do samej książki, napiszę o pewnej sytuacji z nią związanej. Byłam świeżo po lekturze i uznałam, że książka jest świetna, dlatego zaproponowałam ją mamie dziewięciolatki, która szukała książki do wspólnego poczytania podczas długiego weekendu. Mama książkę przeczytała (zawsze zachęcam do samodzielnego przeczytania przed podsunięciem tytułu dziecku) i stwierdziła, że… „No nie, bez przesady. Alkoholizm, rozwód, rodzina niewydolna wychowawczo? Nas te tematy nie dotyczą, więc nie ma potrzeby, żeby nasza córka o tym czytała. Ona ma szczęśliwe dzieciństwo, niech czyta coś przyjemnego i wesołego”. Oczywiście ma prawo do takiej oceny i wyboru, ale ja nie zgadzam się z takim podejściem. Dlaczego?
Wielu rodziców wychodzi z założenia, że dzieci należy chronić przed wszystkimi smutnymi i trudnymi aspektami życia. Trzeba jednak pamiętać, że dzieci żyją w realnym świecie, a zaprzeczanie problemom nie sprawi, że przestaną istnieć. Nawet jeżeli my szczęśliwie nie rozwiedliśmy się, nikt w naszej rodzinie nie nadużywa alkoholu i nie choruje na raka, to z całą pewnością takie osoby żyją tuż za rogiem i nasze dzieci prędzej czy później zetkną się z tymi tematami. Dzięki odpowiednio dobranym książkom dzieci mogą łagodnie, w bezpiecznym miejscu, przy wsparciu bliskich osób, oswajać się z różnymi trudnymi sytuacjami, tak żeby w przyszłości nie wywoływały w nich lęku. Może dzięki temu staną się też bardziej empatyczne i lepiej będą rozumiały kolegów, których te problemy dotykają bezpośrednio?
O książce Julia łapie za słówka
Wracając do samej książki, w dużym skrócie: dziesięcioletnia Julia poznaje życie, poznając nowe słowa. Te słowa są często rzeczywiście trudne. Przede wszystkim są to alkoholizm rodzica, rozwód i rodzina patchworkowa.
Mama Julii i jej młodszej siostry Eli była uzależniona alkoholu. Były okresy, że kobieta nie wstawała z łóżka i zaniedbywała dzieci. Zdarzało się, że dziewczynki były głodne, a raz mała Ela wyszła sama z domu i musiała szukać jej policja. Rodzice kłócili się i w końcu doszło do rozwodu. Po rozwodzie matka trafia na odwyk, a dziewczynki muszą opuścić Pragę i zamieszkać na wsi z nową partnerką taty i jej synami.
Julii trudno było przyzwyczaić się do życia na wsi, do nowej szkoły i koleżanek (na wsi nie ma ani jednej galerii handlowej a nowe koleżanki uważały ją za zarozumiałą paniusią z miasta). Jednak najtrudniejsze było odnalezienie się w nowej rodzinie. Z czasem Julia i Ela przekonują się do partnerki taty (nazywanej „ciocią”), znajdują wspólny język z „przyszywanymi” braćmi i zostają nawet „adoptowanymi” wnuczkami ich dziadków. Kiedy wydaje się, że wszystko jakoś się poukładało, następuje kolejne trzęsienie ziemi: pojawia się nowe dziecko w rodzinie. Zazdrosne o dzidziusia dziewczynki postanawiają uciec z domu, do matki. Szybko okazuje się jednak, że Tomášek ma bardzo dobry wpływ na integrację starszych dzieci, bo… wszystkim daje tak samo w kość.
Trudna relacja z matką
Bardzo prawdziwie i wzruszająco Dvořáková pokazała relację bohaterki z matką i „ciocią”. Wspaniale sportretowała obie kobiety! Bez oceniania i opowiadania się po jednej ze stron.
Julia bardzo tęskni za matką, która nie kontaktuje się z córkami. Kobieta kilka razy zadzwoniła, obiecała, że przyjedzie i nie pojawiła się. Dziesięciolatka tak przeżyła ten zawód, że w nocy zmoczyła łóżko. Bardzo poruszające jest idealizowanie matki: Julia nigdy nie mówi i nie myśli o niej źle. Utrzymuje, że mama została „zaczarowana” i dlatego nie może opiekować się córkami i nawet w najlepszych momentach nowego życia, bez wahania rzuciłaby wszystko, gdyby tylko mama chciała zabrać ją do siebie.
Bo jeśli sądzicie, że najgorszym, co was może spotkać, jest rozwód rodziców, mylicie się. Najgorzej, kiedy mama w ogóle was nie odwiedza. I nie pamiętacie już jej zapachu […]
Czyli prawda była właśnie taka. Moje czekanie na mamę nie miało sensu. I tata dobrze o tym wiedział. Ciocia też. Wcale nie jest tak, że mama nie przyjeżdża, bo nie ma pieniędzy. Nie przyjeżdża, bo nas zwyczajnie nie chce […]
Macocha nie musi być zła
Bardzo cenne jest pokazanie w książce pozytywnej postaci macochy (to bardzo rzadkie, pisałam o tym we wpisie Nie taki patchwork straszny; zresztą książka przełamuje więcej stereotypów, bo najczęściej, jeżeli książkowy rodzic pije, to jest to ojciec, a jeżeli rodzic samotnie wychowującego dziecko, to musi to być matka). Co istotne, relacja Julii z nową partnerką taty absolutnie nie jest wyidealizowana. Ich wspólna droga była wyboista, początki trudne dla obu stron – ciocia stosowała inne zasady wychowawcze niż mama, Julii zdarzało się odreagowywać na cioci złość na matkę – były chwile zwątpienia, ale udało im się zbudować dobrą relację: ciocia dba, wspiera, pociesza, dziewczynka ma do niej zaufanie. W pewnym momencie pyta nawet, czy może do niej mówić mamo…
– Mogę mówić do ciebie „mamo”? – zapytałam cicho.
Ciocia się uśmiechnęła.
– Mogę być twoją zastępczą mamą. Dopóki prawdziwa nie wróci.
Skinęłam głową. Ciocia siedziała przy mnie jeszcze chwilę, cała moja dłoń mieściła się w jej ciepłej dłoni. Potem pocałowała mnie w czoło i na palcach wyszła z pokoju.
Leżałam z otwartymi oczami i rozmyślałam. Nie szkodzi, że ciocia jest tylko zastępczą mamą. Przecież lepiej mieć taką niż żadną. Ale nigdy nie zapomnę mojej, prawdziwej.
Nie bójcie się tej książki
Inne trudne słowa w słowniku Julii to psycholog, dyskryminacja, cyberprzemoc, niepełnosprawność, bezdomność i noclegownia czy komornik. Dużo tego, ale bez obaw, autorka potrafi poruszać trudne tematy bez owijania w bawełnę, bez lukrowania, jednocześnie z wyczuciem i humorem. Książka Dvořákovej jest dostosowana do możliwości poznawczych i emocjonalnych dzieci w wieku 8+ i na pewno nie narazi ich na traumatyczne przeżycia, czyniąc spustoszenia w ich delikatnej psychice. Tak jak w życiu, momenty trudne przeplatają się w książce z radosnymi. Dużo tu beztroskiego dzieciństwa, wygłupów, dziecięcych psot (przezabawne są fragmenty o kościele, dzidziusiu, rywalizacji między wiejskim i miastowym psem czy kanapkach z pastą rybną).
Podsumowując
Dzieciom w podobnej sytuacji historia Julii daje nadzieję, że najbardziej powywracane do góry nogami życie da się poukładać na nowo, a nowi partnerzy rodziców nie muszą być wrogami.
Dajcie szansę tej książce, bo przeoczycie coś naprawdę mądrego, wartościowego.
Z książek czeskich autorek dla niedorosłych czytelników bardzo polecam również „Cukierek dla dziadka Tadka” i „Krzycz po cichu braciszku” Ivony Březinovej i „Bercik i Niuniuch” Petry Soukupovej.