A ja nie chcę być księżniczką, Grzegorz Kasdepke, ilustracje Emilia Dziubak, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015, ISBN: 978-83-10-12837-9; wiek 5+
Mam wrażenie, że książka „A ja nie chcę być księżniczką” G. Kasdepke przeszła bez większego echa. Szkoda, bo z dużym wdziękiem i humorem podważa stereotypy związane z płcią i przekazuje równościowe wzorce.
Historyjka jest krótka i prosta: kilkuletnia Marysia uwielbia odgrywać sceny z bajki o księżniczce uwięzionej w wieży, ale zaproponowana przez nią obsada przedstawienia jest nieoczywista. Ku zdziwieniu zaangażowanej w zabawę rodziny (ich miny bezcenne:)), dziewczynka wybiera rolę smoka, „bo smoki są mądre, a księżniczki nudne”. Babcia załamuje ręce. Bo co to w ogóle za pomysły, żeby dziewczynka była straszliwym smokiem? To nie wypada! Przecież dziewczynki nie biegają, nie złoszczą się i nie krzyczą! Jednak Marysia nie uważa, że bycie księżniczką to jedyna słuszna droga dla dziewczynki. Ona ani myśli siedzieć w wieży z buzią w ciup i rączkami w małdrzyk czekając aż pojawi się rycerz na białym koniu i ją uratuje. Woli chrupać rycerzy „jak chipsy” i wypluwać ich kości na dywan. Księżniczką zostaje więc mama, tato po wielokroć zjadanym przez smoka rycerzem, a babcia i dziadek dostają role kościotrupów. Gdy rodzinie udaje się w końcu przekonać Marysię, że jest za ładna na bycie smokiem, dziewczyna postanawia, że w takim razie zostanie… basztą wieży. A w roli księżniczki obsadzi dziadka.
Książka pokazuje dzieciom, że nie muszą godzić się na narzucone z góry role i rezygnować z bycia sobą. Nawet jeśli oczekiwania rodziny i społeczeństwa są inne. Bohaterka udowadnia, że każdy może być kim chce, nawet basztą! A czasem warto tupnąć nogą i bronić własnego pomysłu na życie.
Podobny przekaz znajdziecie w książkach „Grzeczna”, „O królewnie, która chciała jeździć koparką” czy „Lalka Williama.”
Atrakcyjność opowiadania podnoszą, jak zwykle świetne, ilustracje Emilii Dziubak, a humor sprawia, że również rodzice (jak już przełkną gorzką pigułkę, że powinni bardziej wsłuchiwać się w prawdziwe potrzeby swoich dzieci zamiast w to, „co ludzie powiedzą”) mają przyjemność z lektury.