Zabić drozda, Harper Lee, adaptacja i ilustracje Fred Fordham, przekład Stanisław Kroszczyński, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2020 r., ISBN: 978-83-7686-861-5, wiek 15+
Bohaterką książki jest sześcioletnia Jean Louise Finch, nazywana Smykiem, która mieszka ze starszym bratem, Jemem, ojcem, i czarnoskórą opiekunką Calpurnią, w małym miasteczku Maycomb, na południu Stanów Zjednoczonych. Pierwsza część to opis beztroskich wakacji rodzeństwa Finch i ich przyjaciela Dilla. Ich zabaw, psot i sekretów. Dzieciaki najbardziej fascynuje tajemniczy sąsiad, Arthur Dziki Radley, który od kilkunastu lat nie opuszcza domu. Podobno żywi się kotami i zatruwa orzechy, żeby dzieci, które kradną je z jego drzew, umierały. Prawda okaże się zupełnie inna, ale jeszcze bardziej przerażająca.
To lato będzie dla Smyka przełomem, końcem wieku niewinności. Zacznie dostrzegać coraz więcej problemów świata dorosłych i coraz mroczniejsze oblicze Maycomb: podziały i konflikty klasowe, biedę, analfabetyzm, przemoc domową, dyskryminację kobiet i przede wszystkim rasizm. Akcja książki rozgrywa się w latach trzydziestych XX wieku. Teoretycznie Afroamerykanom zagwarantowano wszelkie prawa i wolności obywatelskie, ale biali mieszkańcy amerykańskiego Południa nie traktują ich jak równych sobie. Określenie „czarnuch” jest na porządku dziennym, a biały człowiek jest zawsze lepszy, nawet jak jest gorszy, i zawsze ma rację. W takich okolicznościach dochodzi do procesu czarnoskórego Toma Robinsona oskarżonego o gwałt na białej dziewczynie. Mimo twardych dowodów na niewinność Robinsona i zupełnego braku wiarygodności „ofiary” i jej ojca, biała społeczność Maycomb wydała już wyrok skazujący. Próby obrony Toma przed karą śmierci podejmuje się Atticus Finch, ojciec Smyka i Jema. I to właśnie z ich perspektywy śledzimy przebieg procesu. Adwokat ma przeciwko sobie całe miasteczko, zostaje nazwany „pachołkiem czarnuchów” i publicznie opluty. I chociaż zdaje sobie sprawę, że nie wygra, wie, że warto walczyć. Udaje mu się przynajmniej zmusić ławników do długiego obradowania nad sprawą i zapobiec linczowi motłochu. Dla Jema i Smyka ta sprawa jest brutalnym zderzeniem z rzeczywistością.
„Byłem jak larwa w kokonie, w tym rzecz. Jakbym spał w ciepełku i nagle się obudził. Zawsze myślałem, że ludzie z Maycomb są najlepsi na świecie, zawsze mi się tak wydawało”
Dzieci nie mogą pojąć, jak można skazać kogoś na karę śmierci ze względu na kolor skóry ani dlaczego muszą przepraszać kogoś, kto jest rasistą i znieważa ich ojca. Nie dziwi więc konkluzja:
„Smyk, chyba zaczynam coś rozumieć. Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego Dziki Radley siedzi przez cały, cały czas w domu… To dlatego, że on nie chce wychodzić.”
Niedługo przekonają się na własnej skórze, do czego mogą doprowadzić uprzedzenia i zaślepiająca nienawiść.
Tak wiec jest to opowieść nie tylko o rasizmie, ale również o wkraczaniu w dorosłość, życiu w małej, zamkniętej społeczności, fanatyzmie religijnym, hipokryzji, szkole, w której lepiej udawać, że umie się mniej, szlachetności, odwadze cywilnej, nonkonformizmie, walce o z góry przegraną, ale słuszną, sprawę, sprawiedliwości i niesprawiedliwości.
Wielką zaletą książki są wielowymiarowe, niejednoznaczne postacie: mamy więc szanowanego obywatela, „obmywającego stopy”, który od kilkunastu lat więzi swojego syna w domu, karząc go w ten sposób za błąd popełniony w młodości, Dolphusa Raymonda, który udaje uzależnionego od alkoholu, żeby nie musieć tłumaczyć się ze swoich życiowych wyborów, czarną służącą, która wykazuje się większą wrażliwością i empatią niż nauczycielka, panna Caroline, czy wreszcie małego Chucka z dysfunkcyjnej rodziny, który jednak jest „dżentelmenem w każdym calu”. Ciekawą postacią jest sama Smyk, która na każdym kroku sprzeciwia się społecznym oczekiwaniom wobec kobiet: ku zgorszeniu ciotki i niektórych sąsiadek chodzi w kombinezonie, wdrapuje się na drzewa, wie czego chce, mówi to co myśli i bez wahania broni najbliższych, nie cofając się przed użyciem siły.
Swoje czasy wyprzedza również Atticus, który ma otwarty umysł i bardzo nowoczesne metody wychowawcze. Nie stosuje kar cielesnych, traktuje dzieci po partnersku, stara się im wszystko tłumaczyć, uczy odpowiedzialności za własne czyny i empatii. I przede wszystkim wychowuje poprzez własny przykład. Udział w procesie Robinsona też traktuje jako element wychowania Jema i Smyka. Wie, że dzieci spotykają się w szkole z nieprzyjemnościami z powodu jego działalności, ale woli żeby znosiły takie przykrości niż w przyszłości wstydziły się z powodu tchórzostwa ojca. Po śmierci Ewella Atticus też w pierwszej chwili myśli o przykładzie dla dzieci
„Heck, jeśli zatuszujemy tę sprawę, to będzie zaprzeczenie wszystkiego, co starałem się wpoić Jemowi, kiedy próbowałem go wychowywać”
W książce widoczna jest ewolucja opinii Jema i Smyka na temat ojca. Początkowo uważają go za starca, który zachowuje się inaczej niż ojcowie ich kolegów (nie poluje, nie gra w futbol, nie pije piwa) i nic nie potrafi. Z czasem Atticus staje się autorytetem moralnym, uosobieniem uczciwości, przyzwoitości i niezłomności, wierności sobie i wartościom, w które wierzymy. W wyniku kolejnych wydarzeń dzieci darzą go coraz większym szacunkiem.
Wydana w 1960 roku powieść zdobyła nagrodę Pulitzera. Na podstawie książki Harper Lee w 1962 roku nakręcono film, który zdobył 3 Oscary. Jedną statuetkę otrzymał Gregory Peck za rolę Atticusa. Po sześćdziesięciu latach od premiery powieść jest przerażająco aktualna. Jeżeli chodzi adaptację, w warstwie tekstowej Fred Fordham zdecydował się na wierność oryginałowi. Nie jestem znawczynią komiksów, napiszę więc tylko, że rysunki są realistyczne i szczegółowe a Fordham urozmaica wygląd stron różnicując liczbę „okienek”. Moją uwagę zwróciło szczególnie udane przedstawienie realiów epoki i oddanie atmosfery sennej, rozgrzanej słońcem prowincji (promienie słońca przechodzące przez liście drzew i padające na twarze bohaterów).
Dzięki komiksowej formie książka Harper Lee ma szansę trafić do młodzieży, która niechętnie sięga po powieści. Bardzo bym sobie życzyła, żeby „Zabić drozda” trafiła na listę lektur szkolnych zamiast takich np. „Chłopców z Placu Broni”.
W książce znajdziemy wiele trafnych spostrzeżeń, które same w sobie można wykorzystać na lekcjach jako punkt wyjścia do rozmów z młodzieżą np. „Są tacy, którzy zbytnio zajmują się tamtym światem a nigdy nie nauczyli żyć na tym”