Kominiarz na święta, Madlena Szeliga, ilustracje Katarzyna Zalewska, Gereon, Kraków 2018 r., ISBN: 978-83-946497-0-81; wiek 5+
Lubię nietypowe książki świąteczne. Takie, których akcja rozgrywa się w święta Bożego Narodzenia, ale wymyka się temu, co zazwyczaj kojarzy się z tą tematyką. W których nie ma latających reniferków, elfów z dzwoneczkami i wchodzącego przez komin Mikołaja, ale za to poruszają tematy ważne i uniwersalne. Taką książką jest na pewno „Prezent dla Cebulki”, o którym już pisałam. W tym roku polecam „Kominiarza na święta”.
W książce pojawia się dość tajemniczy kominiarz. Tajemniczy, bo nie figuruje na żadnej oficjalnej liście kominiarzy i, choć odwiedza domy przed świętami, nie rozdaje kalendarzy na kolejny rok a do tego bardziej niż kominami interesuje się ludźmi, którzy w danym domu mieszkają. Pan Kominiarz co roku odwiedza inną rodzinę, która pozornie nie potrzebuje żadnej pomocy, i pokazuje jej członkom, co jest naprawdę ważne w święta (i w życiu). W tym roku wybrał mamę i chłopca, którzy mieli spędzić święta samotnie. Tata chłopca pracuje za granicą i nie mógł przyjechać na święta do domu. Mama zadecydowała, że nie pojedzie do rodziny poza miasto, bo tam nie ma zasięgu i tata nie będzie mógł się do nich dodzwonić. Ale święta spędzane bez najbliższych nie cieszą. Chłopcu nie chciało się nawet ubierać choinki. Mama niechętnie smażyła karpia, postawiła na stole tylko trzy nakrycia i liczyła na to, że uratuje te święta nowymi eleganckimi bombkami (zamiast starych i zniszczonych, które lubił Filip), kolędą z radia i kolejnym słoiczkiem grzybków „Niech chociaż Filip ma święta, niech nie czuje, że czegoś mu brak”. Ale Filip wolałby spędzić święta z babcią, dziadkiem i kuzynami. Śpiewając kolędy (te same trzy w kółko) przy choince z krzywym czubkiem (bo dziadek jak zwykle kupił za duże drzewko).
W te mało entuzjastyczne świąteczne przygotowania wkracza Pan Kominiarz. Przyznam, że dla mnie zachowanie kominiarza było bardzo irytujące (szarogęsił się po kuchni, zaglądał do garnków i wydawał domownikom polecenia), ale liczy się efekt. Kominiarz sprawił, że Wigilia bohaterów była „taka, jak trzeba”, czyli gwarna, radosna, spędzona z najbliższymi. Na koniec na Filipa czekała jeszcze jedna wspaniała niespodzianka….
Ciepła, wzruszająca, opowieść o tym, że święta to nie bombki, prezenty i smakołyki (no może poza kluskami z makiem, bo, jak twierdzi Pan Kominiarz, „w kluskach z makiem tkwi cała magia świąt”), ale wspólnie spędzony czas, czyjaś obecność, bycie razem. Pod świątecznymi kostiumem znajdziemy też problem migracji zarobkowej i tęsknoty za rodzicami.
W kolejnej części „Piękne święta”, Pan Kominiarz pokaże, że udane święta nie muszą być idealne, „a piękno może być bardzo niedoskonałe”.
Na osobne zachwyty zasługuje szata graficzna książki. Ilustracje Katarzyny Zalewskiej zupełnie nie przypominają pstrokatych, przeładowanych kolorami (i brokatem) obrazków z większości świątecznych książek dla dzieci. Ilustracje w „Kominiarzu” są subtelne, gustowne, eleganckie, utrzymane w trzech, stonowanych barwach. Piękne.