Aksamitny Królik, czyli jak zabawki stają się prawdziwe, Margery Williams, przekład Barbara Grabowska, współpraca Dorota Koman, ilustracje William Nicholson, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, ISBN: 978-83-8123-079-7; wiek 6+
Strasznie mnie denerwuje, kiedy na wszystkich obserwowanych przeze mnie blogach książkowych w tym samym czasie pokazują się recenzje tych samych książek (rozsyłanych przez wydawnictwa zapowiedzi). Dlatego staram się pokazywać u siebie nie tylko nowości, ale wyszukiwać dla Was różne starsze, wartościowe tytuły. Dzisiaj prawdziwa perełka. Książka uniwersalna i ponadczasowa. „Aksamitny królik” został po raz pierwszy wydany w 1922 roku, ale nie stracił nic ze swej aktualności. Wydaje mi się nawet, że obecnie, kiedy dzieci mają tak wiele rzeczy, że do żadnej się nie przywiązują, książka jest jeszcze bardziej potrzebna niż w czasach, kiedy została napisana.
Historia rozpoczyna się w Boże Narodzenie, kiedy mały chłopiec znajduje w świątecznej skarpecie puchatego króliczka z gałązką ostrokrzewu w łapkach. Chłopiec otrzymuje tak wiele podarków, że szybko nudzi się zabawką i rzuca ją w kąt. Aksamitny Królik obserwuje z zazdrością, jak chłopiec bawi się nakręcaną myszą i mechaniczną kolejką i czuje się gorszy. Taki zwyczajny, szmaciany, wypchany staromodnymi trocinami! Królik marzy, żeby być „prawdziwy” jak nowoczesne zabawki, ale Zamszowy Koń wyjaśnia mu, że
„bycie PRAWDZIWYM nie zależy od tego, jak jesteś zrobiony […]. Staniesz się PRAWDZIWY, jeśli dziecko pokocha cię tak bardzo, że nie tylko będzie się tobą bawić, ale też NAPRAWDĘ cię kochać.”
„Przemiana trwa długo. […] Prawdziwy stajesz się dopiero wtedy, gdy już wykochano z ciebie większość sierści, gdy oczy ci wypadają i puszczają szwy, kiedy wyglądasz zupełnie żałośnie.”
Aksamitnego Królika początkowo przeraża wizja naderwanego ogonka i utraty wąsików, ale stary, mądry Koń przekonuje go, że dla bycia prawdziwym warto poświęcić nie tylko wygląd.
„[…] skoro już jesteś Prawdziwy, to w oczach tego, kto cię kocha, nie możesz być brzydki. Brzydkim mogą cię nazwać tyko ci, którzy niczego nie pojmują, którzy nie rozumieją, jakie to piękne być Prawdziwym.”
Szczęście uśmiecha się do bohatera kiedy niania, nie mogąc znaleźć innej przytulanki, przynosi Królika do łóżka Chłopca. Od tej pory Chłopiec i Aksamitny Królik stają się nierozłączni. Chłopiec wszędzie zabiera swojego królika, zwierza mu się i nie potrafi bez niego zasnąć. Królik czuje się w końcu kochany, potrzebny i… prawdziwy. I nawet nie zauważa, że jego aksamitne futerko zaczęło się przecierać.
Kiedy Chłopiec zapada na szkarlatynę Królik przez cały czas choroby wiernie mu towarzyszy. A gdy chłopiec nareszcie zdrowieje i ma wyjechać nad morze, żeby nabrać sił, Aksamitny Królik jest przekonany, że pojedzie z nim. Niestety lekarz zarządza dezynfekcję pokoju i spalenie wszystkich zabawek. Kiedy już myślimy, że Królika czeka okrutny koniec, że przyjaciele już nigdy się nie spotkają, dzieje się coś zaskakującego…
„Aksamitny Królik” to jedna z tych książek, którą każdy odbiera na swój własny sposób. W zależności od momentu życia, w jakim znajduje się odbiorca, naszych doświadczeń, a nawet nastroju, będziemy rozumieć książkę inaczej. Co więcej, ten sam czytelnik za każdym razem odkryje w niej coś nowego. Dla mnie jest to opowieść o bezwarunkowej miłości, która nadaje życiu sens, która jest odporna na upływ czasu i pozwala dostrzegać w kochanej osobie prawdziwe piękno, niezależne od urody. Opowiadanie o chłopcu i jego króliku można też zinterpretować jako historię o wierności i poświęceniu, o stracie i tęsknocie, albo o spełnianiu marzeń i odnajdywaniu własnego miejsca w życiu. To również refleksja na temat starości, przemijania, odchodzenia. Niektórzy znajdą tu nadzieję na życie po śmierci w innym, lepszym świecie a inni na przetrwanie w sercach i wspomnieniach bliskich.
Wydanie z 2017 roku jest opatrzone oryginalnymi ilustracjami Williama Nicholsona.
Polecam również audiobook w cudownej interpretacji Piotra Fronczewskiego.