Książka o narkotykach. Nieporadnik, Boguś Janiszewski, ilustracje Max Sorwider, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2024, wiek 12+ i dorośli
Pewien chłopiec, nazwijmy go Danielem, zdał świetnie maturę i wybierał się na zagraniczne studia. Kolega, z którym miał jechać, zawiadomił rodziców Daniela, że ten nie dotarł na miejsce i nie odbiera telefonu. Rodzice znaleźli go dopiero po kilku tygodniach. Leżał w szpitalu z zaburzeniami urojeniowymi. Figurował tam jako NN, bo nawet nie wiedział, kim jest. Okazało się, że Daniel przed wyjazdem poszedł na imprezę i wziął dopalacze. Po wyjściu ze szpitala nie tylko nie był w stanie iść na studia, ale okazało się, że narkotyki wywołały u niego chorobę afektywną dwubiegunową.
Nawet raz może być tragiczny w skutkach
Myślę, że nie doszłoby do tego, gdyby Daniel wiedział, że biorąc NSP, tak naprawdę nie wiesz, co bierzesz, że dopalacze mogą na każdego i za każdym razem zadziałać inaczej i że nawet jednorazowa przygoda z tymi środkami może mieć tragiczne skutki np. wyidukować psychozę, która by się nigdy nie ujawniła bez tego. A lekarze często nie wiedzą, jak pomóc pacjentowi, bo nie mają pojęcia, z jaką substancją mają tym razem do czynienia. Ale Daniel nie wiedział. Nie on jeden. Mimo dostępności substancji psychoaktywnych stan wiedzy na ich temat jest bardzo niski. Zarówno nastolatków, jak i rodziców.
Wiedza = bezpieczeństwo
Świadomość, jak działają poszczególne rodzaje narkotyków, jakie są skutki ich zażywania i zagrożenia zdecydowanie zwiększa bezpieczeństwo. Dlatego bardzo Wam polecam „Książkę o narkotykach. Nieporadnik”. Podsuńcie waszym nastolatkom i koniecznie przeczytajcie sami.
Ta książka to po pierwsze solidna dawka rzetelnej wiedzy, a po drugie pretekst, by zacząć rozmowę z dzieckiem na ten temat. A rozmawiać trzeba. I to zanim problem się pojawi.
„Nieporadnik” to dzieło Bogusia Janiszewskiego i Maxa Skorwidera, autorów genialnej serii popularnonaukowej „To, o czym dorośli ci nie mówią (bo często sami nie wiedzą)”. Dzięki ich książkom młodzi czytelnicy przyswajają złożone zagadnienia z różnych dziedzin (polityka, ekonomia, sztuczna inteligencja, klimat itd.) z wypiekami na twarzy i nierzadko zaśmiewając się do łez! Książki łączą w sobie rzetelne informacje z rozrywką i poważne podejście do młodego czytelnika z humorem. Mamy w domu wszystkie części, jesteśmy wielkimi fanami autorów i marzymy o tym, żeby właśnie tak wyglądały szkolne podręczniki.
Co znajdziemy w „Nieporadniku”?
Na początek smutna ale prawdziwa wiadomość od autora do rodziców
„Zakazywanie oczywiście jest fajne, tyle że kompletnie nie działa. Twoje dziecko nie tylko jest w naturalny sposób ciekawe świata, a w szczególności tego, co nielegalne albo niedostępne. Ono podlega również niezwykle silnym wpływom swojego stada. Czy ci się to podoba, czy nie, ten głos w fazie adolescencji jest zawsze ważniejszy od twojego […] Przyjmij zatem założenie, że twój potomek prędzej czy później rozpocznie eksperymenty z bardziej lub mniej legalnymi substancjami psychoaktywnymi. Pewnie raczej prędzej niż później – wizyty dwunastolatków na oddziałach toksykologicznych przestały już dziwić”.
To, co możemy zrobić, to wyposażyć dziecko w wiedzę, żeby redukować ryzyko i minimalizować szkody!
Naszymi przewodnikami po temacie substancji odurzających są króliki doświadczalne Zuza i Mikołaj. Z „Nieporadnika” dowiemy się na przykład, czym jest autonomiczny układ nerwowy, co mają narkotyki do hormonów i neuroprzekaźników, jak się dzieli narkotyki, jak działają poszczególne substancje psychoaktywne, czym jest przedawkowanie, na czym polega mechanizm uzależnienia, dlaczego jedne narkotyki są legalne a inne nie, czego się można spodziewać podczas zatrzymania przez patrol policji, co powiedzieć dzwoniąc na telefon zaufania, na czym polega detoks, jakie są konsekwencje zażywania i rozprowadzania substancji psychoaktywnych itd.
Presja grupy
Bardzo wartościowy jest fragment o tym, jak odmawiać wzięcia środków odurzających i nie wyjść na „przegrywa” (rozdział „Jak być sobą, gdy inni biorą?”). Jestem zdania, że wielu problemów można by uniknąć, gdybyśmy od małego uczyli dzieci asertywności, bycia sobą i nieulegania presji rówieśników. To bardzo zaniedbany obszar.
Na końcu znajdziemy namiary na instytucje, do których można zwrócić się po pomoc.
Wątpliwości dorosłych
Rozmawiałam o „Nieporadniku” z wieloma znajomi i widać, że książka budzi kontrowersje rodziców. Wątpliwości można podzielić na 4 grupy. Postaram się do nich ustosunkować.
„Po co poruszać temat narkotyków, skoro ten problem nas nie dotyczy?”
Substancje psychoaktywne to jeden z tych tematów, które warto poruszać zawczasu, nie post factum. Dzięki temu, że zaczniecie rozmawiać już teraz, możecie zapobiec pojawieniu się problemowi w przyszłości, a przynajmniej uniknąć pewnych zagrożeń i sprawić, że dziecko będzie bezpieczniejsze.
„Nie chcę rozbudzać zainteresowania dziecka tematem, dawać instrukcji, jak działają narkotyki, jak się je bierze, podsuwać pomysłów, skąd je brać”
Dziecko absolutnie nie potrzebuje nas i tej książki, żeby zainteresować się tematem. Same narkotyki i informacje o nich są na wyciągnięcie ręki. To, co daje książka (a nie dają koledzy i Internet) to rzetelne informacje zweryfikowane przez ekspertów (lekarzy, specjalistów uzależnień, terapeutów i prawników). Ta wiedza może uratować życie. I nie ma tu żadnej przesady!
„Nie podoba mi się, że autor przyznaje, że po narkotykach może być fajnie i że wiele sławnych osób brało. Daje też różne >>praktyczne<< rady. To brzmi jak zachęta”.
W książce autor bardzo dużo pisze o zagrożeniach, pokazuje dosadne przykłady przedawkowania, opisuje nieprzyjemne sytuacje na toksykologii i komisariacie, opowiada, jak trudno wyjść z nałogu, co grozi za jazdę pod wpływem, czy poczęstowanie skrętem nieletniego kolegi. Naprawdę trudno nazwać to zachętą. A te praktyczne rady (np. Nie obawiaj się kontaktu ze służbami pod wpływem. Bycie pod wpływem, w przeciwieństwie do posiadania, nie jest nielegalne, a twój telefon na pogotowie/policję może uratować czyjeś życie) to element wiedzy, która – jak już ustaliliśmy – zwiększa bezpieczeństwo. Rozmawiając z młodymi czytelnikami szczerze i z szacunkiem autorzy zyskują ich zaufanie. Może dzięki temu zawarte w książce informacje o konsekwencjach zdrowotnych i prawnych zażywania substancji odurzających też uznają za wiarygodne.
Rzeczywista pomoc, czy zaklinanie rzeczywistości?
„Nie chcę mniejszego zła. Nie chcę mówić dziecku, że lepiej zapalić trawę niż wziąć dopalacze, że trzeba się nawadniać, biorąc ecstasy, że nie wolno mieszać substancji psychoaktywnych i kupować z nieznanego źródła. Chcę, żeby w ogóle nie brało!”
No cóż. Każdy by chciał, żeby jego dziecko nawet nie spojrzało w tym kierunku, ale – jak już uświadomił nam autor – nasze prośby i groźby są niczym wobec lęku przed wykluczeniem z grupy rówieśniczej. Dlatego należy założyć, że nasza latorośl jednak czegoś spróbuje. Lepiej, żeby wtedy wiedziała np. że marihuana przyjęta w ciastku działa wolniej i nie wzięła podwójnej dawki.
Zdecydowanie skuteczniej pomożemy dziecku, gdy zapewnimy, że w razie W może i powinno od razu zadzwonić do nas, niż gdy powiemy, że zabraniamy, nie pozwalamy i nie zgadzamy się.
Boguś Janiszewski i Max Skorwider nawet o białaczce potrafią opowiedzieć (słowem i obrazem) w zrozumiały i interesujący sposób. Przystępnie, ale nie infantylnie. Merytorycznie, ale wciągająco i z humorem. Empatycznie, ale nie ckliwie. Szacunek Panowie. Tu przeczytacie o książce O, choroba