Dzisiaj pokażę Wam dwie książki, które zostały zainspirowane tą samą historią wywodzącą się z ustnej tradycji żydowskiej. „Płaszcz Józefa” i „Kocyk” łączą piękną szatę graficzną z wartościowym (i aktualnym) przekazem.
Płaszcz Józefa, Simms Taback (tekst i ilustracje), przekład Dorota Hartwich i Magdalena van der Kroft, Wydawnictwo Format, Wrocław 2009 r., ISBN: 978-83-61488-20-0, wiek 4+
Józef miał płaszcz. Stary i dziurawy. Przerobił go więc na kurtkę. Kiedy zniszczyła mu się kurtka, przerobił ją na kamizelkę. Ze znoszonej kamizelki zrobił sobie szalik. Z szalika, krawat, z krawata chustkę. Kiedy i chustka cała się wystrzępiła, Józef obciągnął pozostałym materiałem guziki. A kiedy guzik mu zaginął, napisał o tym książkę, żeby pokazać, że zawsze można zrobić coś z niczego. Fantastyczna opowieść o pogodzie ducha, dostrzeganiu, że szklanka jest zawsze do połowy pełna i cieszeniu się tym, co mamy.
Autor urodził się w Nowym Jorku w żydowskiej rodzinie. Jego dziadkowie przyjechali do USA ze wschodniej Polski. Z posłowia dowiadujemy się, że Taback stworzył książkę na podstawie piosenki w języku jidysz „Miałem ci kiedyś stary płaszcz”, która dobrze pokazuje sposób, w jaki Żydzi patrzyli na świat, ich życiowy optymizm, zaradność i pomysłowość.
Lektura „Płaszcza Józefa” to okazja do zapoznania dzieci z kulturą żydowską, porozmawiania o czasach, kiedy Polska była wielokulturowa. Kiedyś na stronie wydawnictwa widziałam słowniczek pojęć z kultury żydowskiej, teraz nie mogłam go odnaleźć.
Jak na picturebook przystało tekstu jest niewiele. Na każdej rozkładówce umieszczono po jednym zdaniu. Dzieciom na pewno spodoba się pomysłowa forma książki. Dzięki otworom wyciętym w kartach książki możemy po kolei obserwować kolejne etapy przeróbek i powstające z płaszcza elementy garderoby. Książka jest fantastycznie zilustrowana. Niezwykle barwne rozkładówki przypominają dzieła sztuki ludowej. Przeszkadzał mi tylko błyszczący kredowy papier, który moim zdaniem nie pasuje ani do tych ilustracji ani do treści książki.
Nagrody:
2000 r. Złoty Medal Caldecotta – najwyższe amerykańskie odznaczenie w dziedzinie literatury dziecięcej, Grand Prix Książka Roku 2009 w konkursie Komitetu Ochrony Praw Dziecka, specjalne wyróżnienie w konkursie DONGA Polskiej Sekcji IBBY, specjalne wyróżnienie w konkursie PRZECINEK I KROPKA, organizowanym przez EMPiK.
Kocyk, Miguel Gouveia, Raquel Catalina, przekład Monika Świda, Wydawnictwo Kropka, Warszawa 2020, ISBN: 978-83-66500-05-1, wiek 5+
W książce Wydawnictwa Kropka zamiast płaszcza mamy na początku kocyk. Kiedy bohater przyszedł na świat, dziadek podarował mu własnoręcznie uszyty kocyk do kołyski. Józef tak pokochał prezent od dziadka, że wcale się z nim nie rozstawał. „Nigdy nie widywano Józefa bez kocyka, ani kocyka bez Józefa”. Kiedy kocyk był już bardzo zniszczony i dziurawy, mama uznała, że nadaje się do wyrzucenia, ale chłopiec nie zgodził się. Poszedł więc do dziadkowej pracowni krawieckiej i zapytał, czy dałoby się jakoś uratować ukochany kocyk. Dziadek przez chwilę myślał a potem mierzył, kroił i szył. Kiedy skończył, podarował chłopcu kurtkę, która leżała na nim jak ulał. Józef uwielbiał swoją kurtkę i nosił ją codziennie. Kiedy i ona wystrzępiła się od ciągłego noszenia, chłopiec znowu nie pozwolił jej wyrzucić. I znowu dziadek miał świetny pomysł. Tak długo mierzył, kroił i szył aż powstała piękna kamizelka. Z czasem kamizelka składała się z samych dziur i plam, ale Józef wierzył, że dziadek znowu coś wymyśli. I tak się stało. Z kamizelki dziadek uszył chustkę. A kiedy wydawało się, że z tego, co zostało z chustki, już nic nie da się zrobić, dziadkowi udało się obszyć resztką materiału guzik w spodniach Józefa, dzięki czemu chłopiec nadal miał przy sobie kawałek kocyka, który był symbolem pięknych wspomnień z dzieciństwa. Niestety guzik odpadł i zgubił się. Ale Józef nie rozpaczał. Był pewien, że dziadek znajdzie jakieś rozwiązanie. Dziadek długo myślał a potem zaproponował wnukowi, żeby napisali razem historię ukochanego kocyka. Dzięki tej historii kocyk, który towarzyszył Józefowi w dorastaniu, przetrwał do dziś.
Tym razem otrzymaliśmy więc wzruszającą opowieść o przemijaniu i zachowywaniu tego co ważne w pamięci. O tym, że najcenniejsze prezenty to te wykonane własnoręcznie, z miłością i myślą o konkretnej osobie. I o pięknej relacji z dziadkiem, na którego zawsze można liczyć.
Na osobne zachwyty zasługuje warstwa wizualna –piękne ilustracje, wklejki, dobrej jakości papier i i płócienny grzbiet.
Obie książki można też odczytać jako zachętę do dawania przedmiotom drugiego życia, naprawiania, przerabiania. To bardzo dobry pomysł w dobie nadprodukcji, nadmiernego konsumpcjonizmu i zalewu śmieci.