Zatrzymałem się przy łóżku, na którym leżało dziecko […] Pochylam się i widzę, że dziecko nie żyje.
I w tej chwili wchodzi mały przedszkolak i kładzie na poduszce zmarłego chleb z marmoladą.
– Po co mu dajesz?
– Bo to jego porcja.
– Ale on już nie żyje.
– Ja wiem, że nie żyje.
– Więc po co położyłeś chleb?
– Bo to jego porcja – zniecierpliwił się mały, że ja, duży doktor, nie rozumiem tak zrozumiałej rzeczy.
Ostatnie przedstawienie panny Esterki. Opowieść z getta warszawskiego, Adam Jaromir, ilustracje Gabriela Cichowska Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2014
„Ostatnie przedstawienie Panny Esterki” to zapis wydarzeń z ostatnich miesięcy funkcjonowania Domu Sierot. Od półtora roku Korczak mieszka z podopiecznymi na terenie warszawskiego getta. Brakuje wszystkiego. Stary Doktor codziennie chodzi od drzwi do drzwi, by zdobyć środki na opał, jedzenie, lekarstwa i ubrania.
Mimo tytanicznych wysiłków Korczaka, w domu jest głodno, zimno i smutno. Dzieci są zrezygnowane i apatyczne. Chciałyby pobawić się na dworze, pobiegać, zobaczyć niebo i ptaki. Ale ptaków nie ma.
Są tam, gdzie znajdą coś do dziobania.
Wychowawczynie pani Stefa i panna Esterka, starają się, jak mogą, by uczynić los dzieci choć trochę znośniejszym. Pewnego dnia Panna Esterka przynosi dzieciom doniczki z prawdziwymi kwiatami i wnosi do ich szarego życia odrobinę koloru i radości. Moment zakwitnięcia czerwonych pelargonii jest wielkim świętem w Domu Sierot.
Potrzebny jest cel
Żeby odciągnąć myśli dzieci od codziennej beznadziei i wskazać im jakiś cel panna Esterka postanawia wystawić z dziećmi sztukę „Poczta” indyjskiego poety Rabindranatha Tagorego. O Amalu, który też siedział uwieziony w dusznym pokoju i marzył o przestrzeni i wolności. Dzieci bardzo angażują się w próby do przedstawienia. Uczą się ról, zapominając o zagrożeniu, głodzie i chorobach.
O tym, co dzieje się w domu i getcie opowiadają nam na dwa głosy Korczak i jedna z wychowanek Domu Sierot. Narracja biegnie dwutorowo: fragmenty autentycznych pamiętników Korczaka przeplatają się z fikcyjnym dziennikiem dwunastoletniej Geni.
Korczak skupia się na opisach codziennej walki o byt dwusetki dzieci. Wspomina też propozycję przyjaciół, że mogą go ukryć po drugiej stronie muru.
Mieszkanie, pieniądze… wszystko by się znalazło…
Odrzucił ją.
Dziewczynka opowiada o codziennym życiu w Domu Sierot, radościach i smutkach, lękach i marzeniach, pierwszych zauroczeniach i konfliktach. Relacjonuje też przygotowania do występu. Ona będzie grała tancerkę z dzwoneczkami wokół kostek. Pani Esterka spruła na jej kostium swoją najładniejszą letnią sukienkę.
Tę, którą chciała włożyć w dniu, w którym skończy się wojna.
Dzięki sztuce dzieci przenoszą się, choć na chwilę, do lepszego świata. Do słonecznych Indii, gdzie mieszkają nie tylko kolorowe ptaki, ale i słonie, bóstwa o ośmiu ramionach i fakirzy. I nie trzeba tam nosić opaski z gwiazdą Dawida. Do domu Sierot wraca energia i entuzjazm.
Dzieci pełne wigoru – takie nie były już od lat.
– zapisuje Korczak w pamiętniku.
Ostatnie przedstawienie
Występ kończy akcję książki. Z posłowia dowiadujemy się, że dnia 5 sierpnia 1942 roku – trzy tygodnie po wystawieniu Poczty Tagorego – Dom Sierot został brutalnie „zlikwidowany”. Wszyscy mieszkańcy sierocińca zostali zaprowadzeni na Umschlagplatz i przewiezieni do obozu zagłady w Treblince.
Później jest już tylko czarna rozkładówka z kartką z kalendarza z datą 6 sierpnia.
Poruszająca historia, ale pięknie opowiedziana. Słowem i obrazem. Warstwa wizualna jest tu równie ważna, jak tekstowa. Istotny jest nawet krój pisma – zastosowanie różnych czcionek dla podkreślenia dwóch narracji. Do zilustrowania historii Pana Doktora i dzieci Gabriela Cichowska wykorzystała kolaże – rysunki połączyła ze starymi zdjęciami, fragmentami map, kopiami dokumentów, receptami, nazistowskimi obwieszczeniami, kartkami z kalendarza i wycinkami z gazet. Dwie strony mają ażurowe okna, przez które możemy zajrzeć do jadalni sierocińca. Ilustracje są utrzymane w burej tonacji, co dobrze oddaje szarą rzeczywistość, w której żyły dzieci. Jedynym kolorowym akcentem są wspomniane już pelargonie. Kolor pojawia się też na kartach poświęconych przedstawieniu.
Do wspólnej lektury
Dla dorosłego, który dysponuje wiedzą historyczną i jest w stanie w pełni odczytać przekazy zawarte w tekście i obrazach, lektura jest niezwykle przejmująca. Mimo że książkę czytałam prawie 10 lat temu, cytat o chlebie, który umieściłam we wstępie, spisałam z pamięci. Czy to oznacza, że nie nadaje się dla dzieci? Jaromir nie epatuje okrucieństwem, drastycznymi szczegółami. Dużo tu przemilczeń, niedopowiedzeń.
Dlatego jest to książka do wspólnego czytania i rozmowy. Dorosły pośrednik musi przygotować się na wyjaśnianie dziecku szczegółów związanych z treścią i pomoc w odczytaniu symboli zawartych na z ilustracjami. Jednak najtrudniejszym zadaniem jest zdecydowanie opowiedzenie dziecku, że opisane wydarzenia nie są fikcją.
O Panu Doktorze i jego podopiecznych opowiada też „Pamiętnik Blumki”