Uratuj mnie!, Patrick Georg, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2017, ISBN: 978-83-65479-14-3; wiek 3+
Pomysł na tę książkę jest genialny w swej prostocie. Każdą dwustronicową rozkładówkę przedziela przezroczysta folia. Na prawej stronie mamy zwierzaka w niewoli: w cyrku, oceanarium, zoo, na kurzej fermie, albo zwierzę, które padło ofiarą człowieka i zostało przerobione na buty, kołnierz, dywanik… Po przełożeniu folii, na lewej stronie pojawia nam się ten sam zwierzak, ale zdrowy, na wolności, ze swoją rodziną. Jednym ruchem ręki mały czytelnik może uratować zwierzaka z opresji. Dziecko przekłada foliową stronę i łoś zamiast zdobić (?) czyjąś ścianę, przechadza się spokojnie po lesie, a piesek ze śmietnika trafia w objęcia dziewczynki. Maluchom bardzo podoba się ta moc sprawcza.
Książka nie zawiera żadnego tekstu, ale świetnie działa na dziecięcą wyobraźnię. Pokazuje najmłodszym, że zwierzęta nie są przedmiotami, że czują i cierpią. W prosty i nienachalny sposób rozwija empatię i uwrażliwia na krzywdę zwierząt.
Wykorzystanie foliowych stron służy nie tylko zabawie, ale uświadamia dzieciom, że mają realny wpływ na otaczający nas świat. Ze starszymi dziećmi można porozmawiać o tym, jak one, dokonując codziennych wyborów, mogą odmienić los zwierzaków np. nie chodząc do cyrku, rezygnując z jedzenia nutelli i picia przez plastikowe słomki. Możemy zastanowić się też wspólnie, co my, jako rodzina, możemy zrobić dla zwierząt (np. kupować tylko jajka „zerówki”). Brak tekstu sprawia, że rodzic może dostosować rozmowę do wieku i wrażliwości dziecka.
Miałam mieszane uczucia w stosunku do książki „Dlatego nie jemy zwierząt” (polecam tylko dzieciom wegetarian), bo wywołuje w maluchach poczucie winy za sprawy, na które nie mają wpływu. Książka „Uratuj mnie” jest pozbawiona emocjonalnego szantażu. Autor nie tupie, nie wygraża palcem, raczej zachęca do wspólnego pochylenia się nad problemem praw zwierząt.
Czytałam książkę w przedszkolu mojej córki i byłam pozytywnie zaskoczona, że wynalazki typu etola z lisa były dla dzieci czymś zupełnie nieznanym i niezrozumiałym.
A tak do lektury (i działania) zachęca Małgorzata Strzałkowska:
Aby niedźwiedź biegał w lasach, delfin w wodzie sobie hasał,
by krokodyl spał bez obaw, rekin się w głębinach chował,
kura znała zapach trawy, lis uciekał dla zabawy,
słoń wędrował przez pustynię, tygrys czaił się w gęstwinie,
łoś jadł świeże liście z drzewa, żółw na piasku się wygrzewał,
pies był naszym przyjacielem – trzeba przecież tak niewiele…